sobota, 2 lipca 2011

głupcy w oczach świata - wybrani przez Boga

(Mt 11,25-30)
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.




*****
Nie trzeba mieć magistra ani nawet doktora (nawet habilitowanego), by poznać i pokochać Boga. Jak to dobrze, że do tego nie potrzebne są żadne fakultety i tytuły naukowe, ani nawet znajomości czy pełnione funkcje czy urzędy państwowe. On daje się poznać prostaczkom, którzy mają tylko (aż!!!) czyste serce. Zasłania swą chwałę przed mędrcami a czasem i przed przemądrzałymi teologami, by pokazać pełną Swą chwałę przed tymi, którzy czasem nawet liczyć do dziesięciu nie potrafią, znają tylko (i to też z trudnością) jeden i to ojczysty język. Objawia się nie przed idealnymi i poukładanymi przez najlepszych wizażystów, ale przed poranionymi przez życie, którym się setki razy życie nie poukładało i którzy już stracili nadzieję na cokolwiek. Bóg w swej wielkości odsłania się tym, którzy za głupich tego świata są uznawani. Wystarczy popatrzeć kogo Bóg wybrał, do zrodzenia Swego Syna - ubogą niewiastę, a komu się Maryja objawia - ubogim pastuszkom. Nie uczonym i mędrcom, ale prostaczkom, którzy nie mają wiedzy i tytułów, ale mocno wierzą w Boga. Do nich przychodzi. I to dziś do mnie - czasem właśnie takiego pokrzywionego przez życie - mówi - przyjdź do mnie, ty, który jesteś utrudzony życiem i obciążony cierpieniem, bólem. Przyjdź, bo chcę ci dać pokrzepienie. Nie uciekaj, nie buntuj się, że masz źle, że życie ci nie wychodzi. Nie mów, że krzyż jest za ciężki - ale przyjdź. Im większy krzyż, tym bliżej stoisz Boga. Nikt tak cię nie zrozumie jak Bóg. Nikt ci tak nie pomoże i nie wskaże drogi  jak właśnie On. Ludzie mogą zawieść, a czasem skrzywdzić, ale wtedy w  Bogu szukaj schronienia. „Na pustej ziemi go znalazł, na pustkowiu, wśród dzikiego wycia, opiekował się nim i pouczał, strzegł jak źrenicy oka. Jak orzeł, co gniazdo swoje ożywia, nad pisklętami swoimi krąży, rozwija swe skrzydła i bierze je, na sobie samym je nosi – tak Pan sam go prowadził, nie było z nim boga obcego” (Pwt 32,10-12). Wysławiam Cię za to i ja dobry Boże!


Marek



*****


Jezus ukazuje się nam tu jako prawdziwy przyjaciel. Bo kto inny może nam obiecać i zapewnić pocieszenie wtedy, gdy jest nam trudno i ciężko? Także przymioty „cichy i pokorny sercem” są wręcz idealne dla tak cennej osoby, jaką jest przyjaciel.
Tak troszkę z innej beczki, to ile razy tak naprawdę czujemy się tymi wspomnianymi w Ewangelii „prostaczkami”? Czy nie częściej budzą się w nas mędrcy, władcy i uczeni, którzy pozjadali wszelkie rozumy? I przez to, tak właściwie sami budujemy sobie tamę, która blokuje i zakrywa cenne skarby Królestwa Bożego.
Powierzając Jezusowi swoje życie, swoje troski, udręki, ale także radości, sukcesy stajemy się właśnie ludźmi prostymi. Dla których wszystko jest proste - bo wszystkim jest  Jezus.
A że  Jego nauka nie jest prosta, to już druga kwestia, ale jak mówi On Sam : „jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. A warto ponieść ten ciężar i znaleźć prawdziwe ukojenie w Chrystusie.
Jako, że ja dziś krótko, to dorzucam piosenkę


Sandra

7 komentarzy:

  1. Najważniejsze jest serce otwarte na bliźniego i trwanie przy Bogu. Nie będziemy sądzeni z tego, ile książek przeczytaliśmy, lub w jakich językach płynnie porozumiewamy się, ale właśnie z miłości do innych, dobrych uczynków i trwania przy Stwórcy.

    Dziękuję za piękny wpis i pozdrawiam,

    dp

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że to jeden z fragmentów Ewangelii, który zapamiętałam 'ze słuchu' gdy pierwszy raz zetknęłam się z nim. Nie da się ukryć, że zapewnia on o wielkiej miłości Boga. Mówi: ,,przyjdźcie do mnie wszyscy". Nie tylko jest naszym Panem. Ale przede wszystkim Najlepszym Przyjacielem.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) smutno mi się to czyta, bo... mimo tego, że chciałeś nie zaszufladkować ludzi i powiedzieć, że wszyscy są równi w oczach Boga, każdemu jest dane poznać Jego chwała i miłość, to jednak ci "przemądrzali teologowie" jak to określiłeś są gorsi (?) w drodze do prawdziwego obcowania z Bogiem?
    Ja sobie zawsze zadaję jedno podstawowe pytanie: jaka jest rola teologa we współczesnym świecie... przecież nie taka, by się chwalić gnozą niedostępną dla wszystkich, bo to absurd... Zawsze wydawało mi się, że taka, aby samemu sobie pomóc do Boga dojść, nie rozumem, ale mimo wszystko zachować w tym pokorę i serce. Ktoś mi kiedyś powiedział, że najlepsi psychologowie największe problemy mają sami ze sobą. Innym pomagają, a siebie uleczyć nie mogą... Może to tak trochę jest też z tymi nieszczęsnymi naukowcami różnych dziedzin.. Czy to jest naprawdę taki grzech? Być na tyle bezczelnym, by zdobywać kwalifikacje w danej dziedzinie? Sam jesteś teologiem i wiesz, że można, a nawet trzeba stanąć w prawdzie, że choćby się posiadło całą mądrość tego świata, to i tak zostawiasz dla Boga przestrzeń Tajemnicy i otwierasz się na działanie niezrozumiałe, cudowne i niepojęte (ani przez mądrych, ani przez głupich, ni prostych, ni krzywych;))
    A uważam jeszcze... że mądrość nie objawia się w ilości przeczytanych książek, zdobytej wiedzy i umiejętności pouczeń. Może czasem na tym by potrafić "być jak dziecko", nie patrzeć przez pryzmaty wytłumaczalne, ale stanąć przed Bogiem i mimo wszystko powiedzieć: nie wiem, ale wierzę... nie mam odwagi, ale ufam Tobie.
    Nie wiem już sama... takie to wszystko troszkę pretensjonalne;)

    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  4. zgodzę się, że teologia to dziedzina w której nie do końca poznasz to, co chciałbyś zgłębić. Tutaj raczej nie chodzi o to, "by złapać króliczka, lecz by gonić go" ;) Wyrabiając sobie przy okazji kondycję i mięśnie;););) tak mi się jakoś skojarzyło.
    Ale czy idąc do lekarza, nazywasz go przemądrzałym, jak prawidłowo zdiagnozuje twoją chorobę? Czy jak zepsuje Ci się zegarek i idziesz do zegarmistrza, to uważasz, że jest przemądrzały, jak Ci powie (na podstawie wiedzy), że zerwała się sprężyna? Czy pani sprzedająca warzywa na targowisku jest przemądrzała, bo potrafi bezbłędnie rozróżnić jabłko z sadu od jabłka z "kosmosu"?
    Tak i czy jak teolog powie komuś coś co wie, nie po to by ukazać, że wie więcej, ale po to by pomóc czasami zrozumieć - nie Boga, lecz rózne drogi, które do niego prowadzą, to jest przemądrzały?
    Każdy człowiek ma określoną dziedzinę, w której czuje powołanie by się spełniać. Czy to teolog, czy hydraulik, czy motorniczy... wszystko przecież robimy jedni dla drugich, nie dla siebie samych, bo gdyby tak było, to nie potrzeba by było żadnego z tych zawodów, prawda?:)

    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. ależ nie ma co się obrażać. Swoim wpisem nie chciałem nikogo urazić czy nawet obrazić. Nie taka była moja intencja. Teologia to piękna dziedzina, która pozwala nam odkrywać i poznawać tajemnicę samego Boga. Jestem pełen podziwu, że tyle powstaje wydziałów i instytutów teologicznych, a co jest świadectwem na to, że są ludzie, którzy mają pragnienie pogłębienia swojej wiedzy teologicznej, a więc wiedzy o Bogu. Jednak można pogłębić wiedzę, a nie wiarę. Owszem jedno i drugie powinno iść w parze - i wtedy się rozwija gdy tak jest. Czasem jednak można tak zwyczajnie pozjadać zmysły i uważać siebie za nie wiadomo kogo. Teologia i jej studiowanie ma pomóc, a nie przeszkodzić. Iluż to w mediach pojawia się na potrzeby wydarzenia takich właśnie "przemądrzałych" i wszystkowiedzących teologów wypowiadających się w imieniu Kościoła. Iluż takich redaktorów czy dziennikarzy, którzy niby teologowie wypowiadają się w sprawach wiary. To wszystko takie na niby, bez miłości do Kościoła czy nawet samego Boga. A druga rzeczywistość to tak bez krytyki i przymrużenia okiem ;) Ileż to mądrych teologów latami studiuje tę dziedzinę, by poznać Pana Boga, a On objawia się takim co nawet czytać nie potrafią. Przykładem jest św. s. Faustyna i jej dzienniczek - niby traktat teologiczny o Bogu. Nie była ona uczoną, a nawet nie wiem czy by sobie nawet w gimnazjum czy szkole średniej poradziła, a Bóg posłużył się nią, by stała się sekretarką Bożego Miłosierdzia. A wspomniane już dzieci z Fatimy czy Bernadetta z Lourdes i wiele wiele innych osób. My byśmy chcieli poznać Boga rozumem, a On przez serce chce się przedostać i nam się objawić. Popatrz na św. Tomasz z Akwinu - co powiedział, gdy napisał ten cały Traktat Teologiczny, że to wszystko słoma. A po dzień dzisiejszy teologia opiera się na podstawie jego nauki - tyle w tym dziele mądrości. Ale św. Tomasz wiedział ile trzeba w tym pokory.

    W żadnej mierze nie chciałem i nie krytykowałem teologów (teolożek ;)), bo to piękna sprawa i niesamowite poświęcenia dla Kościoła i samej teologii.

    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze. Są one naprawdę cenne!

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz częściej jestem przeciwieństwem prostaczka i wierzę w to że mogę inaczej sama. Jezus jest ale niech sobie żyje w NIEBIE. Nie jestem szczęśliwa. Tylko dlaczego tak rzadko się do tego przyznaję? Spokojnie tu u was
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam braci i siostry w Chrystusie. Bóg Jezus mnie wybrał abym pzekazywała jego Prawdę która wyzwala bo szatan powiązał ludzi w religiach Ef.5;14 oto mój tel.730956861 zapraszam do rozmowy o wierze w Boga Prawdziwego.


    OdpowiedzUsuń