niedziela, 26 czerwca 2011

"Czasem dusza górą, czasem ciało..."

[Ga 5, 16-23]

Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie.  Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy,  zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. 

*****


Ten fragment widnieje w Liście św. Pawła do Galatów pod tytułem Napięcie między "duchem" a "ciałem", co moim zdaniem wyraża coś nienaturalnego. Napięcie to jakiś nadzwyczajny stan, jakiś odchył od normy. I dlatego ten tytuł w ogóle mi nie pasuje, o wiele bardziej trafiłaby do mnie piosenka (wartego polecenia tak przy okazji) zespolu Chili My "Ciało i dusza". KLIK -> http://i-love-jesus.wrzuta.pl/audio/1X0woAWsF92/chily_my_-_cialo_i_dusza
;)
"Trochę jestem duszą trochę ciałem,
chociaż razem są - walczą wytrwale,
czasem dusza górą czasem ciało,
czemu tak się stało?"
- z owego refrenu najbardziej podoba mi się druga linijka. Ciało i dusza są razem, są równorzędnymi częściami składowymi calości istoty ludzkiej.  A ta walka, która się między nimi toczy jest wytrwała, bo nieuchronna i nieustanna.Ta cielesna część człowieka zawsze będzie ciągnęła ku swemu, ku potrzebom, ku pożądaniom, a duch ku swoim sprawom.
Ku sprawom ważnym, których nie można w sobie zagłuszyć, zdławić. Bo faktycznie, można, znaleźć się w pewnym impasie, skąd wszystkie drogi będą prowadziły donikąd.
Nikt nie każe nam ograniczać tego, co jest w nas człowiecze,  ale moim zdaniem, istotnymi są rozwaga, rozsądek i kontrola sumienia i ducha nad tym wszystkim. Wtedy możemy łatwiej uniknąć uczynków, o których jest mowa wyżej. Zabawa, zabawą, namiętność, namiętnością, emocje, emocjami i tak dalej, ale pięknie by było, gdyby w pewnym odpowiednim momencie zapalała się czerwona lampeczka STOP, dalej już nie można, dalej już jest zło, nie daj się mu wciągnąć.
A na pewno zielonego światełka warte są owoce Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,  łagodność, opanowanie.
Dzięki nim, to nasz duch będzie górą i będzie 'sterował' tym, czego pragniemy i co robimy.
Ktoś kiedyś chyba powiedział słowa, o tym, że cokolwiek mówisz, mów z miłością.
Ja powiem, cokolwiek robisz, rób z miłością, radością, pokojem, dobrocią, łagodnością i całą resztą owoców Ducha.
Wtedy nic nie będzie w stanie Tobą zachwiać. Nawet najgroźniejsze fale, wichry i sztormy.
Bo przeciwko takim cnotom naprawdę nie ma Prawa.

Sandra

*****

Osobiście nie lubię podziału dusza i ciało, ale raczej człowiek lub osoba. W słowie tym kryją się bowiem doskonale obydwa pojęcia. Przytoczony tekst biblijny bliski mi jest przez formację w Ruchu Światło-Życie. Jako człowiek do wielu rzeczy jestem zdolny, ale czasem tak myślę, że chyba bardziej do tych złych niż do tych dobrych. Tak jak św. Paweł łapię się na swoich wyborach i powtarzam, że czynię zło, którego nie chcę, a dobro którego pragnę nie za bardzo mi wychodzi. Jeżeli będę postrzegał życie, a z nim bycie chrześcijaninem jako pasmo praw i wyłącznie obowiązków zeń wypływających i jeżeli będę tylko powtarzał to mi wolno, a tamtego muszę się strzec, aby nie zbłądzić, bo to jest moim obowiązkiem to daleko nie zajdę. A ponadto jak łatwo w tym wszystkim zostać faryzeuszem, na zewnątrz człowiekiem idealnie poukładanym, a wewnątrz rozbitym na kawałki. Im bardziej jestem rozdarty wewnętrznie, a na pozór muszę udawać ideał tym bardziej krzywdzę siebie, ale przede wszystkim też innych. Iluż to takich wokół nas, a ile razy ja sam jestem taki, upominający, zwracający uwagę, a czasem siejący kpinę, że ktoś źle coś zrobił, potknął się, a sam popełniający o wiele większe błędy i grzechy. Ileż to razy gorszę się źdźbłem w oku bliźniego nie dostrzegając belki w swoim oku. Jako człowiek jestem zdolny do zła, ale również do dobra. Warunkiem jest poddanie się Duchowi Świętemu. Życie w Nim i przez Niego. Życie Boże według ducha powoduje we mnie niesamowite zmiany i tak o to w chwilach trudnych rodzi we mnie radość, gdy ktoś sieje nienawiść lub jest źródłem źle pojmowanej seksualności, to człowiek ducha odpowiada na to miłością itd. itd. cierpliwość, pokój.... Po owocach ich poznacie!

Marek

4 komentarze:

  1. Pozwolę sobie zamieścić krótkie wyjaśnienie co do tej dychotomii ducha i ciała u św. Pawła.

    "Co ma na myśli św. Paweł mówiąc o "ciele" sprzeciwiającym się "duchowi"? Ga 5,16 -23

    Kiedy mówimy, że dusza jest duchem, trzeba pamiętać, że słowo "duch" ma w tym wypadku inne znaczenie niż u św. Pawła, który często przeciwstawia "ducha" "ciału" i mówi o dobrych czynach, które są "owocami ducha", i o złych czynach, które są "uczynkami ciała". To, co św. Paweł nazywa "duchem", można by nazwać dobrymi skłonnościami uformowanymi w nas przez Ducha Świętego. Te dobre skłonności przynoszą dobre owoce w postaci dobrych czynów. Natomiast "ciało" przeciwstawne "duchowi" to skażenie człowieka, jego pożądliwości, wady, nałogi, które pobudzają do popełniania złych czynów.

    I tak np. św. Paweł — w powyższym sensie używając określenia "ciało" i "duch" — poucza nas: "Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. [ks. dr M. Kaszowski]...etc..." ;)

    Tym samym to rozróżnienie i przeciwstawienie ducha ciału przez Pawła jest jak najbardziej poprawnie sformułowane w nagłówku jednego z rozdziałów Ga.
    ______________
    Bardzo się cieszę, że razem piszecie i przybliżacie PŚ:) Będę czytać;D I dziękuję za biblijną inspirację z samego rana (godz. 9.44 - a może to jeszcze ciemna noc? W końcu są wakacje;D)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kinga Czyżycka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie teologiczne, obszerne i zacne objaśnienie - dziękuję za oświecenie, to cenne :)

    A ja bardzo się cieszę, że czytasz nas i odnosisz pozytywne wrażenia :)
    (taaaa, w wakacje to raczej ciemna noc, ale dla mnie tylko dziś, bo mam wolne od pracy :P)
    a co do biblijnych inspiracji (rannych, nocnych, południowych :D) - polecamy się na przyszłość ;)

    pozdrawiam ciepło,
    Sandra
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oba teksty są bardzo ważne, ale poruszyła mnie ta religijność, a właściwie te praktyki - na pokaz. Najgorzej, gdy w spełnianie praktyk wchodzą jeszcze skrupuły, które nakazują: przeczytaj jeszcze dwa razy to! To powtórz ponownie! I z czytania Pisma Świętego wychodzi potem powtarzanie kilka razy jednego tekstu, aby uspokoić to wewnętrzne ,,nakazywanie". Wtedy ta pobożność robi się taka sztuczna, bo nie robi się czegoś tylko dla Boga, a aby spełnić swe praktyki religijne. Gdy ktoś np. chodzi codziennie do kościoła, to może trzeba czasem nie pójść, aby też nie uczynić z tego takiego poczucia obowiązku? Przyznam się szczerze, że chętnie usłyszałbym odpowiedź na to zagadnienie w komentarzu, lub kiedyś we wpisie. Będę zaglądał, tak jak na Paschalne Wędrówki, pozdrawiam,

    dp

    OdpowiedzUsuń
  4. ok. postaramy się coś w najbliższym czasie napisać na ten temat. dzięki za obecność i taką wierność w lekturze. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń